The Soft Moon + Under The Skin – 24 marzec 2016, Gdański Teatr Szekspirowski, Gdańsk
W marcowy wieczór wybrałem się z kumpelą Melą na koncert The Soft Moon do Gdańska. Koncert miał odbyć się w Gdańskim Teatrze Szekspirowskim. Jest to od zeszłego roku nowe miejsce koncertowe w Trójmieście. Byłem tam wcześniej na dwóch koncertach: na dubowo-krautrockowym Automat i pionierach analogowej elektroniki Qluster. Po dojechaniu SKM i małym spacerze dotarliśmy do teatru. Wewnątrz spotkaliśmy paru znajomych, z którymi, po krótkich rozmowach udaliśmy się na salę zobaczyć support, jakim było krakowskie trio Under The Skin. Niestety, dotrwałem do 3 utworów i opuściłem salę. Strasznie mnie wynudzili. Po koncercie Under The Skin i krótkiej przerwie na scenie pojawili się The Soft Moon. Zespół, na który tu przyszedłem. Nie można ich nazwać pełnowymiarowym zespołem, ponieważ trzon kapeli tworzy jedna osoba, czyli Luis Vasquez – Amerykanin latynoskiego pochodzenia z San Francisco, założyciel The Soft Moon i stały członek tej formacji. Poczynania muzyczne kapeli śledzę już od pierwszej płyty, jestem fanem. Miałem okazję widzieć ich wcześniej dwa razy: na Off Festivalu w 2013 w Katowicach i w klubie B90 w Gdańsku w ramach Soundrive Fest 2013. Koncert rozpoczął hałaśliwie buczący syntezator i poszło. Było sporo elektroniki. Mroczne i chłodne dźwięki przeplatane tanecznymi motywami. Gitary, syntezator, perkusja elektroniczna i perkusja żywa. Wszystko to tworzyło niesamowity zimny klimat. Nagłośnienie i oprawa świetlna była zawodowa. Dzięki temu koncert rewelacyjnie się słuchało i oglądało. Tak powinny być nagłaśniane wszystkie koncerty w Polsce. Publika bardzo dobrze się bawiła. Przykładem była dziewczyna, która stała przede mną i cały koncert wyginała się w rytm muzyki Kalifornijczyków. Zaskoczyła mnie też frekwencja na tym koncercie, było naprawdę dużo ludzi. Koncert trwał ponad godzinę i zakończony został jeszcze bisem. Mogę śmiało powiedzieć, że był to najlepszy koncert The Soft Moon z trzech, jakie widziałem. Wszystko było świetne, czyli akustyka, oświetlenie (robiło klimat) i lista zagranych utworów. Jedyne do czego mogę się doczepić to, że jednak wolę The Soft Moon w bardziej dynamicznych utworach. Ja, Mela i paru znajomych było zadowolonych z czwartkowego wieczoru. Koncert bardzo udany.
Foto. Paweł Jóźwiak