Wywiad z Dolą

Wywiad przeprowadziłem z zespołem Dola dla punkowego zine „Chaos w mojej głowie”, który ukazał się w czerwcu 2023 roku roku. Zapraszam do lektury.

Toruńsko-poznańskie trio DOLA obraca się w klimatach około metalowych, ale nie jest to ich główne źródło inspiracji. Chłopaki mają o wiele szersze muzyczne horyzonty, co przekłada się na ich muzykę. Jest ona różnorodna, ciekawa i pełna smaczków. DOLA to zespół, który cały czas poszukuje nowych dźwięków i kombinuje ze swoją muzyką, co wyróżnia ich na scenie niezależnej. Istnieją około 5 lat, wydali do tej pory dwa albumy i już zdobyli sobie szersze grono wielbicieli. Debiutancki album „Dola” szybko został wyprzedany. Pod koniec zeszłego roku niezależny toruński label Piranha Music, wznowił ich dwie płyty wydając je na płytach CD (wcześnie ukazały się na CD-R). DOLA to kapela, którą warto zainteresować się i posłuchać ich muzyki. Postanowiłem w związku z tym trochę pomęczyć chłopaków i dowiedzieć się trochę więcej o nich i zespole. Na pytania odpowiadali Marek i Kuba. Zapraszam do lektury.

Fot. Martyna Kąkalec

CHAOS: Gdzie i kiedy powstał zespół DOLA? Kto wchodzi w jego skład?

Marek: Zespół powstał w 2018 roku w Czempiniu. W aktualny skład wchodzi Maras, Stempol i Grono.

Fot. Kamil Milewski

CHAOS: Czy graliście wcześniej w innych zespołach lub projektach, jeśli tak, to w jakich?

Kuba: Maras robił muzykę elektroniczną. Ja grałem w zespole grindcore/powerviolence i robiłem black metal do szuflady. Stempol grał w różnych projektach, których nie będziecie mieli raczej już okazji usłyszeć.


Marek: Mamy nagrane trochę materiału który nie należy do DOLI, ale jesteśmy wszyscy jego uczestnikami – może niedługo uda się wam pokazać coś więcej.

Fot. Kamil Milewski

CHAOS: Czy DOLA to Wasz jedyny obecnie zespół? Czy gracie też w innych składach?

Marek: Gramy jeszcze w różnych składach, które będziecie mieli może okazję usłyszeć.

Fot. Kamil Milewski

CHAOS: Jakie były wasze muzyczne inspiracje, gdy zakładaliście DOLĘ? Jakich zespołów słuchaliście, itd.?


Kuba: SUNN O))), OM, APHEX TWIN i DEATHSPELL OMEGA. I wiele, wiele innych.


Marek: APHEX TWIN, EWA BRAUN i też bardzo mocno jarałem się SUNN O))) gdy zakładaliśmy ten zespół. Teraz inspiruje nas jeszcze wiele innych rzeczy. Czasem to słuchamy sobie lodówki na salce i też jest fajnie.

Fot. Kamil Milewski

CHAOS: Gdzie została wydana Wasza debiutancka płyta „Dola”?


Marek: Została wydana przez nas samych.

Fot. Kamil Milewski

CHAOS: Marek, teraz pytanie do Ciebie, dotyczące okładek płyt. Z tego, co wiem, to malujesz obrazy i to one ozdobiły Wasze obie płyty. Opowiesz nam coś o tym?


Marek: Malowałem jak się wkurwiłem i jak nie mogłem zasnąć, robiłem to na kartonach i na płótnach, akrylem. Drugą okładkę (do „Czasów”) namalowałem razem z Jeżem z Poznania.

Fot. Kamil Milewski

CHAOS: Po wydaniu debiutanckiego albumu trzeba było pograć koncerty i promować muzykę z niego. Gdzie graliście koncerty i z kim?


Marek: Nasz pierwszy koncert odbył się na salce u nas. Potem nie graliśmy przez pół roku bo był covid. Potem zagraliśmy w Hydrozagadce i było grubo. Potem graliśmy jak się dało grać i nadal w atmosferze covida. Graliśmy w sumie tylko dwa koncerty w ramach promocji naszych debiutów, razem z MAG. Reszta to różne pojedyncze okazje, ale grało się tam fajnie.

Fot. Kamil Milewski

CHAOS: Rok po debiucie, który momentalnie został wyprzedany, ukazuje się Wasz drugi album „Czasy” wydany na CD-R przez Widno Records. On również cieszył się dużym zainteresowaniem. W zeszłym roku toruński label Piranha Music wznowił obydwie płyty na CD-kach, co mnie – i nie tylko mnie – bardzo ucieszyło. Dodatkiem do każdej z nich jest bonusowy utwór. Jak doszło do współpracy z Piranha Music i co to są za dodatkowe numery?


Marek: Do współpracy doszło, bo się znamy z Patrykiem od czasów sprzed DOLI, a nam się nie chce już prowadzić labelu i się to nam nie opłaca czasowo, a chodzenie na pocztę to gówno. On zrobi to lepiej i złożył nam dobrą propozycję. Bonus na „Doli” to utwór nagrany na jednej z pierwszych prób DOLI, gdy graliśmy z naszym poprzednim perkusistą, Tomkiem Maciejewskim. Jest to improwizacja. Na jej podstawie powstał utwór otwierający pierwszy album „Olbrzym”. Jest on dość niskiej jakości realizacyjnej, ale jest dla nas ważnym nagraniem, które zaznacza początek naszej podróży jako zespół. Chcieliśmy też, by można było usłyszeć jak graliśmy kiedyś z Tomkiem. Bonus na „Czasach”, to utwór również improwizowany (w dużej mierze, niektóre ścieżki uległy przetworzeniu), jednakże powstał na chwilę przed wydaniem reedycji.

CHAOS: Czasy mamy niestety ciężkie (pandemia, wojna na Ukrainie i dużo śmierci), a to niestety powoduje, że coraz mniej w nas optymizmu. Wasze teksty są mroczne i czy jest to spowodowane tym, co się dzieje wokół nas? Kto pisze u Was teksty? Możecie czytelnikom nie znającym Waszej twórczości skrótowo określić, czego one dotyczą?


Marek: Dotyczą tego jak chujowo i jak fajnie jest być człowiekiem. Nie zawsze są mroczne, czasem dotyczą takich spraw jak piękno czy natura. Dotyczą tego, co dzieje się wokół nas – jak najbardziej. Niemniej jednak, wszystko co jest w tych tekstach jest opisem wewnętrznych przeżyć, cierpień jakie powoduje świat zewnętrzny. Jeszcze nie nagraliśmy nic o wojnie, jednakże, jest to pojebany temat, bo jest to najbardziej beznadziejna manifestacja ludzkiej głupoty. Teksty piszę ja.

Fot. Kamil Milewski

CHAOS: W zeszłym roku w marcu zarejestrowaliście półgodzinną sesję video live w Studio Cierpienie w Smarzykowie. Tym samym otworzyliście cykl video o nazwie „Nagrania Cierpienie”, gdzie później nagrywali swoje sesje live min. TENTENT, WCZASY ORKIESTRA i DRAZEK/FUSCALDO & THYMME JONES. Co to była za sesja i co to jest za miejsce, w którym ją realizowaliście?


Kuba: „Nagrania Cierpienie” to pomysł naszych znajomych i właścicieli studia czyli Marcela i Karoliny. Studio jest położone w magicznej wiejskiej lokalizacji w Smarzykowie.


Marek: Cierpienie też jest wyposażone w bardzo dobry sprzęt i cudownie brzmiący live room. Serdecznie polecam każdemu, niedawno miałem okazję spędzić tam trochę czasu przy nagrywkach.

Fot. Karolina Jastrzębska

CHAOS: Marek twoja twórczość muzyczna to nie tylko DOLA, z tego, co wiem, to grasz jako DJ muzykę w klubach, tworzysz sam muzykę elektroniczną i ostatnio zabrałeś się za mastering i miksowanie materiału na płyty. Opowiedz nam coś o tym. Komu ostatnio robiłeś masteringi i miksy na płytę?


Marek: Jako DJ nie gram już od dłuższego czasu (przynajmniej nie regularnie). Wcześniej także robiłem muzykę elektroniczną pod różnymi solowymi (i nie tylko) aliasami obracając się między takimi gatunkami jak footwork i muzyka klubowa z UK, ale także miałem trochę materiału z muzyką techno i ambient. Zająłem się mixowaniem innych, głównie dlatego miałem doświadczenie w mixowaniu własnego materiału, ale jak się okazało jest to totalnie inna robota niż robienie własnej muzyki. Mimo to, wyciągam z tego bardzo dużo i myślę, że całościowa produkcja muzyki jest tym, co zawsze chciałem robić i do czego jako osoba pasuję. Ostatnio miałem przyjemność mixować zespół VRNA w splicie z ANDANTE AGITATO z Trójmiasta, ASTERIAE z Poznania, a także zrealizowałem nagranie we wcześniej wspomnianym Cierpieniu dla ZESPÓŁ SZTYLETY.

Fot. Aleksandra Wojcińska

CHAOS: Jakie plany macie na nowy rok? Graliście już jakieś koncerty w tym roku i czy niedługo odbędzie się jakaś trasa koncertowa?


Kuba: Mamy na ten rok zaplanowaną trasę z AMPACITY w maju. Będzie to 6 miast w dwa weekendy. W tym roku zagraliśmy parę koncertów m.in. ostatnio w Łódzkiej Willi.


Marek: Wszystko co jest zaplanowane na ten rok nie jest właściwie tajną informacją – tak jak mówi Kuba – trasa z AMPACITY, a poza tym robotą nad trzecim długograjem.

Fot. Adrian Kosiorek

CHAOS: Kiedy możemy spodziewać się nowej, trzeciej płyty DOLI?


Kuba: Prace nad płytą trwają ciągle i nieprzerwanie. Możecie się jej spodziewać jak będzie gotowa.


Marek: Nie ma co wróżyć na razie, bo ciągle ją robimy, ale jest to praca skrupulatna i dokładna, co moim zdaniem przekłada się na zadowolenie z efektów… czasami.

Fot. Aleksandra Wojcińska

CHAOS: Na koniec chciałem zapytać was o najlepszą płytę, jaką ostatnio usłyszeliście, ciekawą książkę, jaką przeczytaliście, najfajniejszy film i koncert, jaki widzieliście. Pochwalcie się.


Marek: Ostatnio wróciłem do COIL – „Musick to Play in The Dark” (swoją drogą dlatego, że drugi utwór z tej płyty poleciał w radiu gdy siedzieliśmy na afterze po koncercie w Desdemonie) i polecam każdemu słuchać jej dokładnie tak jak mówi instrukcja w tytule, osobiście lubię łączyć to z jazdą samochodem. Z gitarowych rzeczy od paru dni chodziło mi mocno po głowie KRALLICE – „Ygg Huur”. Z nowych rzeczy – zeszłoroczne ARTIFICIAL BRAIN to dla mnie arcydzieło metalu, a w Polsce zrobiło na mnie wrażenie ostatnie wydawnictwo GUANTANAMO PARTY PROGRAM. Ciężko odpowiedzieć jednym tytułem na to pytanie. Książek za mało czytam ostatnio, żeby jakoś specjalnie się wymądrzać na ich temat, ale każdemu mogę polecić „622 upadki Bunga, czyli demoniczna Kobieta” S.I. Witkiewicza. Z filmów polecam „Chorą na siebie” Kristofera Borgii i „Powodzenia Leo Grande” reżyserii Sophie Hyde jeśli chodzi o nowości. Ze starszych rzeczy które mnie ostatnio powaliły – „Brat” Aleksieja Bałabanowa oraz „Vanilla Sky” Camerona Crowe’a. A koncertowo ostatnio na Offie pozamiatała mną AMEN RA, której specjalnie fanem nie byłem przed zobaczeniem na żywo. Oprócz tego świetny gig dała GRUZJA na trasie z JADEM w Poznaniu. Z takich których nie widziałem osobiście, to koncert w ramach Get Your Jazz Together, gdzie gra nieodżałowana Jaimie Branch z Kamilem Piotrowiczem i Christianem Lillingerem.


Kuba: Z fajnych koncertów to ostatnio w Walentynki byłem na THE RESIDENTS w Drizzly Grizzly. Jeżeli chodzi o płyty to na pewno nowe ARTIFICIAL BRAIN i WORMROT. Na co dzień lubię słuchać dungeon synthu i polecam nowe AINDULMEDIR – „Star Lore”.

Fot. Kamil Milewski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *