Wywiad przeprowadziłem z zespołem Dule Tree dla punkowego zine „Chaos w mojej głowie”, który ukazał się w grudniu zeszłego roku roku. Zapraszam do lektury.
Trójmiejskie DULE TREE to jedna ciekawszych formacji na polskiej scenie ekstremalnej. Grają już ładnych parę lat, ale w końcu znaleźli pomysł na siebie. Wychodzi im to na dobre, bo powoli głośno robi się o nich w naszym kraju. Głównie za sprawą ich radykalnie ekstremalnych koncertów. Dopiero na scenie pokazują swoje prawdziwe oblicze. Niszczą uszy słuchaczy swą przeraźliwie głośną i hałaśliwą muzyką. Ich ostatnie wydawnictwo – epka „Transhumanistic Followers Of Antyutopia Happiness” w połowie oddaje to, co robią na koncertach. Nie da się ukryć, ale to typowy zespół koncertowy i nikt po ich występach nie wychodzi obojętny. Dlatego warto ich zobaczyć, kiedyś na żywo. Pytaniami męczyłem Szymona i Pawła. Zapraszam do czytania. Maku.
CHAOS: Kiedy i gdzie powstało DULE TREE ?
Szymon: DULE TREE to projekt, który powstał już… 5 lat temu! Gitarzystę Michała poznałem wcześniej, w bardzo chujowej pracy. Trochę pogadaliśmy o muzyce i gdzieś tam się rozeszły nasze drogi. Ponownie spotkałem go w gdyńskiej Desdemonie, gdzie poznałem także Pawła, porozmawialiśmy dłużej i tak umówiliśmy się na pierwsza próbę.
Paweł: Z mojej perspektywy wyglądało to trochę inaczej. Z gitarzystą Michałem, jeszcze zanim poznaliśmy Szymona, mieliśmy pomysł na granie ciężkiej i trudnej muzyki. Jednak było to dalece inne od tego, co robimy teraz. Sporą część materiału do pierwszej płyty zrobiliśmy jeszcze bez Szymona. Szukaliśmy kogoś do dopełnienia naszego składu i szczęśliwym trafem pojawił się Szymon. Wtedy, dawno temu, powstało DULE TREE, ale biorąc pod uwagę zmiany, jakie wprowadzamy z każdym kolejnym wydawnictwem, to DULE TREE za każdym razem powstaje na nowo.
CHAOS: Co oznacza nazwa DULE TREE ?
Szymon: DULE TREE to brytyjskie określenie na drzewo wisielców. Na ogół miało być pokazem władzy i nieuchronnej sprawiedliwości, więc wybierano takie, które stały samotnie na wzniesieniu, bądź na skrzyżowaniach dróg. Wszystko po to, by ludzie widzieli martwych skazańców, którzy skończyli tak za swoje winy.
CHAOS: Kto początkowo tworzył kapelę ? W jakich formacjach wcześniej graliście ?
Szymon: Początkowo była nas trójka, z wcześniej wspomnianym gitarzystą Michałem. Byliśmy wtedy nieco bardziej konwencjonalni. Michał musiał odejść z powodów osobistych, potem próbowaliśmy znaleźć godnego zastępcę, lecz nie stopowaliśmy z tworzeniem muzyki. Po około trzech miesiącach bezskutecznych poszukiwań i zrobieniu połowy materiału na nową płytę postanowiliśmy, że ciągniemy ten wózek we dwójkę. Teraz jesteśmy niczym Bonnie i Clyde swego czasu. Wspólnie szerzymy zniszczenie, ale bez ofiar śmiertelnych. Przynajmniej jeszcze nie jesteśmy tak głośni.
CHAOS: Jaka muzyka inspirowała was przy zakładaniu zespołu?
Szymon: Moją główną inspiracją wtedy były takie zespoły jak FULL OF HELL, FISSURE, COLIGUNS czy MESHUGGAH, pomimo, że odbiega od tego zestawu.
Paweł: Inspirację czerpię z wielu gatunków muzycznych z osobna. Staram się słuchać dużo różnorodnej muzyki na co dzień i często mój proces twórczy jest zdefiniowany przez to, czego w danej chwili najwięcej słucham. Może być to free jazz, harsh noise czy black metal oraz krautrock i techno. Wolę myśleć kategoriami gatunków muzycznych niż konkretnych kapel.
CHAOS: Gdzie został nagrany i wydany pierwszy album „ObSin”? Zagraliście jakieś koncerty po debiucie płyty ?
Szymon: Album „ObSin” został nagrany w śląskim studiu Maq Records, pod okiem mojego przyjaciela Jakuba Radomskiego, gdzie nagraliśmy wszystko w dosyć rekordowym czasie. Pomimo, że wyszliśmy ze studia o 4 nad ranem, to udało nam się nabić wszystko jednego dnia. Wydaliśmy go własnym nakładem – nie oszukujmy się, niemal każdy label ma wyjebane na nowe zespoły i ludzi, których nikt z grubsza nie zna, więc na ogół nie przesłuchują nawet materiału, o ile w ogóle przeczytają mail. Nie winię ich za to, bo zespołów jest dużo, więc trzeba je jakoś selekcjonować. Później zagraliśmy małe release party w Desdemonie, po czym ruszyliśmy jeszcze na południe Polski.
CHAOS: Wasze ostatnie wydawnictwo, epka „Transhumanistic Followers Of Antyutopia Happiness” została nagrana już w duecie. Gdzie ją nagrywaliście i kto ją wydał ?
Szymon: „Transhumanistic Followers Of Antyutopia Happiness” jest defektem spłodzonym w naszej sali prób U Sówki. Tam też postanowiliśmy go nagrać. To nie miała być przyjemna i miła płyta z zajebistą produkcją. Chcieliśmy to zrobić surowo i całkowicie po swojemu. Podobnie, jak z poprzednim albumem, mieliśmy na to mocny pomysł, więc to było jedyne miejsce, gdzie mogliśmy ryć w tym, jak w piekielnym kamieniu. Album został wydany za pośrednictwem Music Is The Weapon – labelu prowadzonego przez serdecznego przyjaciela trójmiejskiej sceny muzycznej, Bora. Zrobił naprawdę zajebistą DIY robotę, za co jesteśmy wdzięczni, bo ten album też nie powinien wyglądać jakby był za dużo warty, hihi.
CHAOS: Wasze koncerty nie przechodzą bez echa. Każdy, kto miał okazję was widzieć, może śmiało powiedzieć, że jest potwornie głośno i ekstremalnie. Jakie instrumentarium towarzyszy wam podczas występów ? Na jakim sprzęcie gracie ?
Szymon: Tak, skupiamy się trochę na tym, by serce noise’u, czyli hałas były wszechobecny. Obecnie gramy w składzie perkusja i bas. Niemniej – robię trochę elektroniki, jak z zepsutego telewizora, krzyczę i używam różnych perkusjonaliów. Nagrania studyjne to inna sprawa. Możemy się tam pobawić, bo wiemy, że płyty nie są tak głośne jak koncerty, więc ostatnio towarzyszył nam saksofon. Co będzie dalej? Na razie tego nie zdradzimy.
Paweł: Nie przykładam dużej uwagi do sprzętu, na którym mam okazję grać. Dużo większe znaczenie ma to, jak grasz. Dobrze zagrany koncert nawet na gorszym sprzęcie będzie pozytywnie odebrany.
CHAOS: Po jednym z waszych koncertów muzyk z duńskiej kapeli metal core’owej wygłosił taką opinię: „dla mnie są zbyt radykalni”. Jaki ma być przekaz kapeli ? Chcecie „zamordować” publiczność ekstremalnymi dźwiękami ?
Szymon: Może nie do końca zamordować, bo nie będziemy mieli dla kogo grać, ale „krew z uszu” jest naszym założeniem. Agresywna muzyka ma za zadanie zwalczenie negatywnych emocji. We mnie jest ich bardzo dużo, więc mam dużo tematów do wykrzyczenia. Świat sam w sobie jest karykaturą, więc im większa abstrakcja w muzyce, tym bliżej jest ona świata, który znamy obecnie.
Paweł: Ekstremalnie i głośno to jeden z naszych pomysłów na wyrażenie samych siebie, ale za tym wszystkim i tak kryją się bardziej „subtelne” emocje. Szczególnie przy odbiorze naszej płyty masz okazję się o tym przekonać, bo jeżeli nie posłuchasz jej odpowiednio głośno, to nie będzie już tak skrajnie. Na pewno tym radykalizmem w czasie koncertów chcemy wyrazić kontestację wobec wszystkiego, co nas otacza.
CHAOS: W jakich składach oprócz DULE TREE można was usłyszeć ?
Szymon: Paweł jest typem rozchwytywanego perkusisty, za którego niedługo będą mi płacić gruby geld, żeby go odkupić, hahaha. Niemniej obecnie udziela się w KRÓLESTWIE, DULE TREE i naszym nowo powstałym projekcie, HADAL, gdzie można usłyszeć trochę dłuższe i może bardziej pedalskie piosenki. Ale za Pawłem ciężko czasem nadążyć, więc może ma już ze trzy nowe projekty oprócz tego.
CHAOS: Sporo koncertujecie. Macie możliwość grania z niezłymi kapelami zagranicznymi. Z kim dzieliliście scenę ?
Szymon: Nie nazwałbym tego sporo, bo sporo to połowa z dużo, a dużo koncertów to gra JUCIFER, niemniej dbamy o to, by było ich sukcesywnie coraz więcej. Teraz zagramy parę koncertów z australijskim bandem TUSCOMA, z którymi mogliśmy się już spotkać, gdy funkcjonowali pod nazwa HOLLYWOODFUN DOWNSTAIRS. Mieliśmy przyjemność dzielić scenę z takimi zespołami jak: CRYPTOPSY, NYOS, SIBERIAN, KEIRA IS YOU, UNIFORM, DEAFKIDS, TELOS, WOES, YC-CY.
CHAOS: Jakie macie plany na przyszłość związane z DULE TREE ? Trasa, koncerty, nowa płyta ?
Szymon: Dokładnie tak, Jarku. Wszystko, co wymieniasz. Właśnie przygotowujemy się do nagrania pierwszego longplaya jako duo. Ale nie martwcie się – nie powinien trwać dłużej niż pół godziny. Koncertów planujemy coraz więcej, szczegółów nie mogę na razie zdradzić, ale na pewno będziemy też potrzebowali trochę czasu na drugi projekt, HADAL, który serdecznie polecam – Maryla Rodowicz. Najszybciej ukaże się nasza pierwsza ballada z DT. Więcej nie zdradzę.
CHAOS: Na koniec chciałem zapytać was o najlepszą płytę, jaką ostatnio usłyszeliście, ciekawą książkę, jaką przeczytaliście, najfajniejszy film i koncert, jaki widzieliście. Pochwalcie się.
Szymon: Dla mnie chyba w dalszym ciągu najlepszą płytą ostatnich miesięcy będzie „Vilians” QOTSA . Ostatnio widziałem DEAFHEAVEN na żywo i chwycili mnie za serce, co nie często się dzieje!
Paweł: Polecam płytę ATA EBTEKAR AND THE IRANIAN ORCHESTRA FOR NEW MUSIC „Ornamentalism” – forma, z jaką tradycja miesza się z nowoczesnością bardzo mnie zachwyca. Książka, którą właśnie czytam to Mo Yan „Obfite piersi, pełne biodra”. Jej narracja i historia bardzo mnie wciągnęły. Natomiast koncert, który ostatnio widziałem i najbardziej zapadł mi w pamięć to set DEAFKIDS – ich punkowo-brazylijskie rytmy cudownie rozpływały się w noisach robionych przez gitarzystę.
MAKU