Zespół Krzycz powstał 9 października 1994 roku w Szczecinie w składzie: Artur Stankiewicz (gitara basowa), Przemek Drążek (gitara, trąbka) i Maciek Baczyński (perkusja). W styczniu 1995 roku do składu dołączył Robert Iwanik (wokal). Miejsce Maćka za bębnami nieco później zajął Bartek Słaby (perkusja) Krzycz doczekał się wreszcie reedycji debiutanckiego albumu „Trauma” po prawie 20 latach od ukazania się w 1998 roku w Nikt Nic Nie Wie. Płyta została wydana w marcu 2017 przez krakowski Instant Classic Records. Wydali oni również wcześniej seattlowską formację Alchimia, w której gra jeden z członków Krzycz Robert Iwanik. W maju Instant Classic wypuści nowy album Mako Sica – kapeli, w której udziela się Przemek Drążek, kolejny muzyk związany z Krzycz. Drogi chłopaków z Krzycz rozeszły się. Dwóch muzyków mieszka od 17 lat w USA. Przemek żyje w Chicago, a Robert w słonecznym San Diego. Bartek Słaby wyemigrował do Australii. Przemek i Robert w Chicago przez parę lat grali w grupie Rope, która ma trzy płyty w swoim dorobku. Pierwsza płyta Rope nagrana została w legendarnym studiu Electrical Audio przez samego Steve Albiniego (Big Black, Rapeman, Shellac). Reedycja „Traumy” jest bardzo pięknie wydana na dwóch cd z książeczką, która zawiera kilkanaście archiwalnych fotek zespołu, plakatów koncertowych i teksty. Wreszcie nie jest to jakaś biedna kopertówka, za co dla wydawnictwa bardzo duży plus. Pierwszy cd to materiał studyjny z płyty „Trauma”, na drugim albumie znajdziemy natomiast koncert zespołu z angielskiego miasta Leeds. Jak wiadomo Krzycz to była grupa, która obok Ewy Braun, Thing, Dump, For Her Pleausure budowała wczesną scenę noise rockową w Polsce w latach 90. Muzyka zawarta na tych płytach jest mieszanką amerykańskiego posthardcore, math i noise rocka lat 80 – 90. Chłopaków inspirowały wówczas kapele z takich wytwórni jak: Touch And Go, SkinGraft, Dischord i Trance Syndicate, a także nowojorski no wave i kapele pokroju Neurosis lub His Hero Is Gone. Na płycie są „crustujące” wściekłe wokale Roberta i np. trąbka Przemka kojarząca się z klimatami w mistrzowskim stylu Abilene i June Of 44. Wszystko podlane jest niepokojącym ciężkim brzmieniem gitarowym. Jest to kawał porządnego grania, które niestety w chwili debiutu nie spotkało się ze zrozumieniem polskiej publiczności. Wielka szkoda, bo chłopaki szli z duchem czasu jak na tamte lata. No cóż, zachęcam do cofnięcia się do lat 90 i posłuchania reedycji świetnej płyty.
Tu video: