Tag: Cyberpunk

Oceans Of The Moon – Oceans Of The Moon (2019)

Oceans Of The Moon to zespół z Providence. Skład stanowią Rick Ivan Pelletier (gitara i wokal), Dare Matheson (syntezator) i Jon Loper (perkusja), czyli muzycy znani z La Machine, Six Finger Satellite, The Chinese Stars, Made in Mexico i Landed. Debiutancki album kapeli -„Oceans Of The Moon”, miał premierę 19 lipca 2019 roku. Wydany został w kalifornijskim niezależnym labelu Castle Face Records. Jednym z założycieli tej wytwórni jest John Dwyer (Thee Oh Sees, Coachwhips). Trwająca niecałe 30 minut płyta to postapokaliptyczna, narkotyczna podróż muzyczna, inspirowana cyberpunkiem, funkiem lat 70, garażowym i psychodelicznym rockiem lat 60-70. Muzyka przestrzenna i pełna różnorodnych dźwięków wydobytych z gitary, syntezatora i perkusji. Płyta na pewno zainteresuje fanów Chrome i Six Finger Satellite, do których i ja się zaliczam. Polecam gorąco!!!

Continue reading

Mind Spiders – Furies (2018)

Mind Spiders powstał w 2009 roku w Denton. Założycielem zespołu był gitarzysta i wokalista Mark Ryan (The Marked Men, High Tension Wires, Radioactivity). Początkowo Ryan planował, że Mind Spiders będzie projektem studyjnym. Jednak po wydaniu swojego debiutanckiego singla w Dirtnap Records – dawnej wytwórni The Marked Men, zwerbował zespół koncertowy. Zasilili go muzycy związani ze sceną Denton – Peter Salisbury (Baptist Generals) na syntezatorze oraz Mike Throneberry (The Marked Men)na perkusji. ” Furies” to piąty album w dyskografii grupy. Wydany został przez label Dirtnap Records z Portland, 28 stycznia 2018 roku. Mind Spiders na najnowszej płycie to nadal futurystyczny synth punk w najlepszym wydaniu: ostry i zimny, a jednocześnie melodyjny. Słyszalne są inspiracje dokonaniami Devo i Wall of Voodoo oraz horrorami z gatunku vintage. Polecam dobrą płytę!!!

 

 

 

Continue reading

Chrome – Techromancy (2017)

Chrome to amerykańska formacja powstała w 1975 roku, w San Francisco w słonecznej Kalifornii. Aktywna do dziś. Miałem okazję parę lat temu widzieć ich koncert w Berlinie. Jestem wielkim fanem Chrome i było to dla mnie wielkie przeżycie, mogę krótko powiedzieć „Koncert odjazd z klimatem. Jointy krążyły wśród publiczności cały koncert podkręcając występ.  Dali radę i Helios Creed w niezłej formie”. Trzon Chrome   tworzyli: Damon Edge (prawdziwe imię i nazwisko to Thomas Wisse, wokal, syntezator, perkusja i produkcja) i gitarzysta Helios Creed. W sierpniu 1995 r.  D. Edge został znaleziony martwy w swoim mieszkaniu Redondo Beach w Kalifornii. Obecnie grupę obok Heliosa Creeda tworzą: Lou Minatti XIII (gitara, wokal i programowanie), Steve Trash (gitara basowa), Tommy L Cyborg (syntezator, wokal i sample) i  Aleph Omega (perkusja, sample i kolaże) oraz  Andres James, Costa Reuscher (kolaż i syntezator) i  Lux Vibratus (kolaż i sample). Album „Techromancy” wydany został 16 kwietnia 2017 roku, przez kalifornijski label Cleopatra Records i jest na nim 12 numerów. Muzycznych zmian i nowatorstwa tu raczej nie usłyszymy, bo to już mają za sobą, ale płyta to nadal dobre granie w duchu kosmicznego rocka Hawkwind, zmieszanego z  muzyką industrialną i postpunkiem lat 80. Dla mnie, fana Chrome, to dobry album, polecam go i mam nadzieję, że spodoba się to nie tylko wielbicielom zespołu, ale słuchaczom lubiącym stare brzmienia. Sporo tu „heliosowych” dźwięków, które tak uwielbiam. Można się przyczepić, że jest to już zardzewiałe granie, ale ja lubię taką rdzę mimo wszystko. Polecam pionierów cyber punka.

 

 

Continue reading

Marvin – Barry (2013)

Marvin to francuskie trio z miasta Montpellier. Kapelę tworzą : Emilie Rougier (klawisze), Frédéric Conte (gitara, klawisze) i Grégoire Bredel (perkusja). Jest to ich jak dotąd ostatni album w dorobku wydany w czerwcu 2013 czyli, aż trzy lata temu co mnie niezmiernie martwi, że ta fajna kapelka mogła zakończyć działalność. Wydało ją francuskie Africantape Records i jest tam 9 utworów. Muzycznie ta płyta to mieszanka noise rocka, math rocka z niemieckim krautrockiem w stylu Kraftwerk i space rockiem Hawkwind. Ja będąc kiedyś na ich koncercie nazwałem ich „noise rockowym Hawkwind”. Był to jeden z najlepszych występów tego festiwalu w Lyonie, gdzie  grali. Płyta dla fanów math rockowych połamańców połączonych z cyber dźwiękami. Zapraszam do posłuchania tego dobrego albumu.

 

 

 

Continue reading

Koncerty: [peru] + Maszyny i Motyle + Schröttersburg: 26- 27 luty 2016 Płock – Warszawa

Że 26 luty 2016 D.I.Y. Party #4 [peru], Maszyny i  Motyle, Schröttersburg, klub Rock ’69, Płock

W związku z tym, że dwie kapele z tego składu to przyjaciele postanowiłem wybrać się z nimi na dwa koncerty. Oczywiście widziałem ich na żywo  już parę razy, bo jestem fanem zarówno [peru] jak i Schröttersburg. Za to nie widziałem duetu  Maszyny i  Motyle. Słyszałem ich muzykę tylko z bandcampa. Dobra   i nietuzinkowa  muza. Warto więc było ich przy okazji zobaczyć na żywo i kupić płytę jak się spodobają. Załatwiłem sobie urlop z pracy i w piątek rano ruszyłem pociągiem do Płocka. Towarzyszył mi mój kumpel i zarazem wydawca płyt  [peru] i Schröttersburga Paweł. Bardzo dobry towarzysz podróży i przyjaciel. Prowadzi własne wydawnictwo Extinction Records. Człowiek – pasja czyli bratnia dusza. Z płockiego dworca odebrał nas Triki. Gitarzysta Schröttersburg i człowiek, któremu nie zamyka się praktycznie buzia. Mega gaduła przy tym mega pozytywna postać. Przyjechaliśmy do jego mieszkania. Porozmawialiśmy trochę i w międzyczasie odsłuchaliśmy  w całości nową drugą płytę Schröttersburg. Niebawem ma się ukazać. Polecam. Jest świetna. Następnie zjedliśmy obiad i ruszyliśmy do klubu. Po drodze załatwiliśmy parę spraw związanych z organizacją koncertu. Triki był głównym organizatorem tego gigu w Płocku. Dotarliśmy do klubu. Poznosiliśmy graty do wewnątrz i powoli trzeba było ruszać z koncertami. Pierwsi na scenie pojawili się Schröttersburg. Chłopaki są z Płocka i grają wypadkową postpunka, zimnej fali i noise rocka. Mało jest u nas niestety zespołów, które oprócz słyszalnego wpływu innych kapel dodają coś nowego swojego. W przypadku  Schröttersburga jest inaczej. Słychać np. Joy Division, ale również jest świeży powiew czegoś innego. Co bardzo cenię u nich. Jest to trzech różnych kolesi o różnych gustach muzycznych co daje znakomity rezultat. Zagrali 40 minutowy gig. Mieszankę nowych i starych numerów. Triki jak zawsze podczas solówek robił tzw. dziubki. Tym razem były skierowane do Marcina. Od jakiegoś czasu nowego perkusisty Schröttersburg. I tu muszę napisać o tym, że dzięki niemu zespół ruszył do przodu. Super gra i przy tym  idealnie wpasował się do ich muzyki. Spadł im z nieba ten chłopak. Majzner z kolei walił w swój wielki bas i krzyczał do mikrofonu. Majzner to naprawdę najlepszy  głos na współczesnej polskiej scenie zimnofalowej. Jedyny niedosyt to brak tym razem wizualek. Po Schröttersburgu na scenie zainstalowali się Maszyny i Motyle. Duet z Warki, który chciałem bardzo zobaczyć na żywo. Na scenie pojawił się ekran i sporo elektroniki. No i zaczęło się. Dwóch kolesi. Jeden na gitarze, drugi na basie i do tego automat perkusyjny. Podlane to było elektroniką i niepokojącymi wizualkami. Wizualki to masa kamer przemysłowych, zdjęcia z kamer,  temat inwigilacji, komputery itd. Muzyka  do tego na tyle orginalna, że trudno mi było ją sprecyzować. Wymyśliłem, że to cyber math noise rock z wpływami industrialu. Słyszałem też inne porównania od znajomych jak np. Primus na heroinie lub Wire na amfetaminie. Co do zespołów do których można ich porównać to zaliczyłbym holenderski Kong i wczesny Godflesh. Tego na szczęście jest mało. Dodałbym jeszcze szaleństwo kapel ze Skingraft Record. Dla mnie nowa ciekawostka na muzycznej scenie polskiej. Muzycznie są bardzo do przodu w tym kraju. Koncert rewelacja. Po tym koncercie zostałem posiadaczem debiutanckiej płyty, fanem i kumplem. Trzymam za Was kciuki chłopaki i czekam na nową płytę w tym roku. Po Maszynach i Motylach wkroczyło na scenę „lubelskie” [peru]. Reprezentacja polskiego chujkora. Wiedziałem, że będzie teraz głośno. Nie wiedział o tym właściciel klubu i jednocześnie człowiek od kręcenia gałami Michał zwany Kubłem. Mały Andzejek z [peru] jak przywalił w bębny to Kubeł się przeraził. Zaczęła się rozpierducha. Chłopaki z [peru] przywalili ostro. Dobra stara szkoła noise rocka  z takich wytwórni jak Touch and Go i  Amphetamine Reptile Records. Dla mnie obecnie najlepsi przedstawiciele noise rocka w Polsce. Brzmieniowo rozwalają. Jak ich pierwszy raz usłyszałem to przypominali mi kapele z Amrepu. Przelecieli jak ekspres przez publikę. Było głośno czyli tak jak miało być. Po koncercie ruszył after, podczas którego opuściłem klub i udałem się spać. Piątkowy wieczór uważam za bardzo udany. Trzy różne muzycznie kapele i trzy dobre koncerty. Dodam jeszcze, że w płockim klubie dobrze to zabrzmiało. Zasługa to Kubła. Jak na amatora spisał się  dobrze.

27 luty 2016 [peru], Maszyny i Motyle, Schröttersburg, klub  Znośna Lekkość Bytu, Warszawa

Na drugi dzień wstaliśmy z Trikim, Pawłem i ekipą [peru] około 10. Zjedliśmy śniadanie i udaliśmy się na spacer po Płocku. Po zwiedzeniu starego miasto ruszyliśmy autami do stolicy na kolejny koncert. Zajechaliśmy wieczorem pod klub Znośna Lekkość Bytu przy stacji kolejowej Warszawa Wschodnia. Wrzuciliśmy  sprzęt do środka. Chłopacy powoli instalowali się na scenie. Klub fajny. Wygląd bardzo undergroundowy. Co udało mi się tam zauważyć to odbywają się tam Old Skulle czyli cykliczne koncerty z muzyką zimnofalową, postpunkową i gotycką. Spotkałem paru znajomych ze stolicy. Pogadałem z nimi i koncert zaczął Schröttersburg. Poleciała ta sama kolejność kapel jak w Płocku. Tym razem Schröttersburg zagrali z wizualkami do muzyki. Na rozwieszonym ekranie puszczany był czarno – biały film „Begotten”. Surrealistyczny film z roku 1990. Autorstwa Edmunda Eliasa Merhige. Mroczne i kontrowersyjne dzieło filmowe wzorowane min. na niemieckich filmach grozy z lat 20. Jak ktoś nie widział to warto zobaczyć. Koncert super nagłośniony. Nagłaśniał ich Sokół z Rigor Mortis. Odpowiedzialny również za produkcję ich najnowszej drugiej płyty, która niebawem ukaże się w wydawnictwie  Extinction Records. Tak, że mieli idealnego człowieka do nagłośnienia koncertu. Wiedział dokładnie jak kręcić gałkami, aby zabrzmieli tak jak mają. Koncert lepszy niż dzień wcześniej. Po nich Maszyny i Motyle i następnie „gwiazda” wieczoru  [peru]. Przy następnym spotkaniu skopią mi tyłek za gwiazdę.Tak chłopaki ? Dwa kolejne dobre koncerty. Dobrze nagłośnione. Koncerty skończyły się późno koło pierwszej godziny. Maszyny i  Motyle, Schröttersburg i  [peru]  ruszyli autami w kierunku swoich domów, a ja z Pawłem i Czarkiem zostaliśmy w klubie. Pozwolono nam przeczekać w klubie czas do odjazdu PolskiegoBusa do Gdańska. Barman i Ali ( człowiek odpowiedzialny za nagłośnienie w klubie) następnie sprawdzili nam godzinę odjazdu tramwaju do Metra Młociny (przystanek PolskiegoBusa), obudzili nas i następnie barman odprowadził nas na przystanek tramwajowy. Wielkie dzięki panowie za Waszą bezinteresowną pomoc. To się ceni w tych czasach. Szacun. O 6.30 ruszyliśmy do Trójmiasta. Było super muzycznie i towarzysko. Mamy zamiar powtórzyć jeszcze taki wypad. Nawet może dłuższy. Nie ma lepszego połączenia jak muzyka i przyjaciele.

Zdjęcia tu robione były przez : Paweł Jońca, Jakub Orłowski, Andrzej Puchacz i Among Scratches. Taki mix.

Continue reading